Przejdź do treści

Tim Cook. Człowiek, który wzniósł Apple na wyższy poziom – moje wrażenia z lektury

Kiedy wiele lat temu kupowałem iPada 3, nie sądziłem, że moja przygoda z produktami Apple rozwinie się na dobre. Wybór urządzenia z iOS wynikał wówczas z regulacji dotyczących dostępu do firmowej skrzynki pocztowej z urządzeń mobilnych (telefony z Windows Phone nie były certyfikowane).

Z każdym rokiem przekonywałem się jednak, że Apple długoterminowo wspiera posiadany przeze mnie produkt a cena konkurencyjnych rozwiązań staje się coraz mniej atrakcyjna, jeżeli uwzględnić cały ekosystem dla urządzeń z logo nadgryzionego jabłuszka. Dlatego iPad z czasem został zamieniony na wersję Pro, telefon z Androidem na iPhone a laptop z Windows na MacBooka. Co ciekawe, każdy kupowany przeze mnie produkt był opracowywany nie pod okiem Jobsa ale przez parę Tim Cook – Johny Ive. Biografię słynnego projektanta, który odmienił oblicze firmy rozpoczynając od stworzenia kineskopowych iMaców czytałem wiele lat temu. Dlatego chętnie sięgnąłem po kolejną pozycje Leandera Kagneya, poświęconą obecnemu prezesowi Apple.

W zestawieniu z Jobsem – Tim Cook nie wydawał mi się nigdy postacią charyzmatyczną. Był w moich oczach doskonałym prezesem, który zapewnia ciągły rozwój firmy stale zwiększając jej wartość na rynku. Moja wiedza na temat jego działań dotyczyła głównie wprowadzania na rynek nowych produktów i usług. Niewiele jednak wiedziałem o jego strategii prowadzenia firmy. Pozycja „Tim Cook. Człowiek, który wniósł Apple na wyższy poziom” pozwoliła mi się zapoznać właśnie z tym aspektem.

Co prawda biografia opisuje pochodzenie Cooka i jego karierę zawodową, ale główny nacisk kładzie na wartości, na których prezes Apple oparł swoją wizję firmy (takie jak różnorodność pracowników, bezpieczeństwo danych klienta czy ochrona środowiska). Jednocześnie możemy przyjrzeć się geniuszowi organizacyjnemu Cooka oraz zmysłowi do podejmowania właściwych decyzji strategicznych.

Nie sposób nie zauważyć, iż autor książki mocno sympatyzuje z prezesem Cookiem. Krytyka niektórych działań Apple jest mocno osłabiona. Pojawiają się co prawda zarzuty odnośnie problemów pracowników Foxconna (jednego z głównych podwykonawców), celowego postarzania sprzętu czy niskiego odsetka kobiet na stanowiskach menadżerskich, ale są one dość szybko tłumaczone.

Dla mnie jednak książka ma niebywale wartościowy przekaz, który obrazuje fragment „Tim nie starał się być Stevem Jobsem, stara się być dla firmy najlepszą wersją Tima Cooka”. Cook pokazuje bowiem, że swojego rozwoju nie należy opierać na ślepym naśladownictwie innych. Zamiast tego wykorzystuje najlepsze umiejętności swojego zespołu doceniając różnorodność. Jednocześnie nie boi się podejmować decyzji, z którymi jego poprzednik zupełnie się nie zgadzał. Dlatego warto popatrzyć na drogę Cooka jako wskazówkę do poszukiwania swoich najlepszych cech i opracowania własnego planu rozwoju.

Dlatego z czystym sumieniem polecam tą pozycję.